Ech to rodzeństwo...

Zastanawialiście się kiedyś jak to jest mieć dużo starszą siostrę lub brata? Jeśli o mnie chodzi, są tego plusy i minusy. Mam siostrę starszą o kilkanaście lat i wyznam szczerze, że nigdy tak nie krzyżowałam z nią szpad jak od kilku lat. My wręcz syczymy złością i nienawiścią do siebie. Moja mama umarła kilka lat temu i od tej pory cała moja rodzina zwęziła się do zaledwie dwóch/trzech osób. Ale wracając do rodzeństwa. Myślę, że jeżeli dużo starsze rodzeństwo musi pod nieobecność rodziców (praca) opiekować się młodszym, to tak naprawdę rodzice nie zdają sobie sprawy jak bardzo cierpi ta starsza latorośl. Intensywnieje w niej potem żal, choćby, dlatego że życie młodszego dziecka przedkłada się nad życie starszego rodzeństwa (kosztem czasu, czasu na "bunt", randki, szkoła, swoje pasje). Nie mam żadnych podstaw i argumentów na żal, rozgoryczenie i pretensje mojej siostry, bo ją rozumiem. Gdybym miała wybierać (bez szkody dla drugiego), wybrałabym siostrę/brata w podobnym wieku, nawet, jeżeli musielibyśmy wyszarpywać sobie misia pluszowego z rąk lub też bić się poduszkami. Ale z drugiej strony, jest to obciążające rodziców, finansowo i czasowo. Ostatecznie, jestem z siostrą spokrewniona, co nie znaczy, że należy obłupić ze skóry starsze rodzeństwo. Czasami siostrzana/braterska więź nie ma nic wspólnego z logiką, piszę ze swojego punktu widzenia. Kiedy rodzi się drugie dziecko, wiadomo uwaga skoncentrowana jest na młodszym. Niemniej, przestrzegam potencjalnych rodziców, żeby nie obciążać starszego rodzeństwa opieką nad młodszym. Niestety później zamiast siostrzanej więzi, rosną konflikty, a to już nie bójka o pluszową zabawkę. 

Powiada się, że jedynacy są rozpieszczeni. Nie zgodzę się z tym stanowiskiem. Często bowiem jedynacy (może i są oczkiem w głowie rodziców), upychani są w kąt z wszystkimi zabawkami i gadżetami z wyższej półki. Co więcej, od jedynaków oczekuje się tego, żeby nie sprawiły zawodu, również, żeby spełniały kaprysy rodziców edukacyjne/zawodowe. Stąd posyła się je często do elitarnych szkół, organizuje różne kursy, szkolenia. To rodzice selekcjonują co ma to dziecko robić, a czego mu nie wolno. Nawet w dorosłym życiu, kiedy to dziecko decyduje się na kierunek dziennikarstwa, bo w głębi czuje, że ma do tego predyspozycje, to nawet wtedy ingerują w to, szantażują, że skoro
tak stawia sprawę, niech się wyprowadzi, ale na odchodne usłyszy jeszcze: bez nas nie poradzisz. Taki dziecko często jest niesamodzielne, bo wszystko kupowali rodzice, płacili za szkołę, więc będzie określane mianem niewdzięczny gnojek. Niesamodzielne, ponieważ wszystko miał podane na złotej tacy, a kiedy wreszcie ośmiela się postawić, zostaje ściągnięty do parteru.
A wy jakie macie relacje z rodzeństwem? Posiadacie może inny punkt widzenia?

Komentarze

  1. Tak mówi sie że jedynacy są rozpieszczani, zapewne różni rodzice mają różne podejście wychowawcze.
    Wdrukowywanie dziecku mysli typu ze dziecko bez nich sobie nie poradzi jest po prostu czystym złem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest czysty egoizm. Tacy rodzice, jeśli nie są ustabilizowani psychicznie i materialnie, to niech sobie kupią kanarka. Wielu młodych rodzi dzieci. żeby na starość mieć opiekę. Czysta inwestycja

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty