wrażliwość w cementowym mieście
Na nazwę postu zdecydowałam się nagle. Chwilę temu wróciłam do domu i tak zapragnęłam znaleźć się na bezludnej wyspie, bez tych galopujących ludzi, zapchanych tramwajów, maratonu, żeby zdążyć na tramwaj itd. Naprawdę, można dostać palpitacji serca. Tam, gdzie zjawia się człowiek, tam natura przeważnie traci blask, marnieje. . Czasami chciałabym, żebym na chwilę była sama. DOSŁOWNIE. Ponieważ ludzie starają się zniszczyć, to wszystko, co im dała krasna natura. Puszki wkoło, śmieci, opakowania po chipsach. Niektórzy ludzie to tacy malkontenci, nieodmienni w swoich roszczeniach do wszystkiego. Paradoks polega na tym, że Ci co doświadczają starości, pragną do młodości i na odwrót. Żyjąc przeszłością i przyszłością, zapominają, że każdy aspekt życia niesie coś nowego. To nie młodość, czy starość, ale chwila obecna, a narzekacze zawsze będą mieć pretensje na wszystko. Takich ludzi nie brakuje. Co więcej, zachowują się jakby śmierć miała nigdy nie nadejść. Młodym wydaje się jakby nigdy nie mieli umrzeć. Idąc ulicą, widzę, jak piją colę, palą, dziewczyny w porze jesiennej ubierają się w kuse spódniczki. A co tam, jeszcze jest czas. Paradują, są głośni, zbyt pewni siebie i nie mają szacunku do ludzi, którzy mają duże doświadczenie życiowe i na pewno wielki strach, kiedy i gdzie odejdą z tego świata. A każdy człowiek pragnie zostawić coś po sobie. Czy istnieje piekło? Może to właśnie ludzie są piekłem. A co z jednostkami, u których wrażliwość często generuje ludzi do robienia potwornych działań. A mnie się wydaje, że to z lęku. To tak jakby puścić piosenkę, kiedy rozdzwoni się piękna melodia, nie wszyscy ją 👂 słyszą. Są trzy rodzaje wrażliwości, pierwsza osoba jest wrażliwa, druga nadwrażliwa, a trzecia? Wrażliwa inaczej. Istnieje żal i cierpienie. W tym i w tym, ludzie przeżywają żal, kiedy myślimy, o ludziach i rzeczach, których nie możemy mieć i o szansach, których nigdy nie zyskamy.
Tytuł mojego postu (trochę odbiegłam od sedna), sugeruje, że wrażliwość zbezczeszczona zostaje w tym całym gąszczu chamstwa, znieczulicy i wiele wiele innych czynników. Ja bardzo nie lubię czuć się anonimowa, ale taka jest kolej rzeczy, urodziłeś się-umrzesz, ktoś się w tym czasie urodzi, a ktoś umrze. Gdybyśmy mieli to wszystko rozważać i analizować, do tego mieć poczucie, że nas w jakiejś sprawie oszukano, skończyłoby się to, ze bylibyśmy nie z ludźmi tylko z sobą do czynienia. Doszłam do wniosku, że im więcej w nas żalu, tym szybciej się starzejemy i umieramy. Moim zdaniem należy, obserwować ludzi, ale nie do przesady, by porzucona żona, szukała zemsty na swoim mężu. Mąż sobie nic z tym nie zrobi, a żonę dręczy to na długie lata. Czasami lepiej odpuścić i mieć chociaż jedną bliską osobę. Wokół same etykietki, ale po co? Etykietka to śmierć, to życie, piekło, niebo, ciągłe przeciwieństwa. To wszystko jest wytworem ludzi. Bardzo trudno jest żyć w takiej ambiwalencji, ciągłego szukania, ciągłych przeciwieństw. Na radość odpowiedź jest jasna, uśmiechy, rozmowy, a gdy człowiek siedzi w kącie i płacze bardzo malutki odsetek ludzi ma tę zdolność empatii. Pamiętajcie, szczęście nie przychodzi ot tak, to zależy co w nas jest. Idąc ulicą, nie pomyślałabym, że ten ktoś cierpi, ale przecież nie mogę każdego cierpiętnika wypytywać, skąd taka smutna mina. Pamiętam, kiedy moja mama jeszcze żyła, a też jako człowiek miała granice wytrzymałości i wszystko to wyglądało jak obwódka. Ja przez ostatni czas byłam i jestem bardzo nieufna. Z zewnątrz struchlała struś, a w środku myślałam, ze wyzionę ducha. Byłam i dalej jestem bardzo podatna na zranienie.
Marzy mi się spędzić trzy doby w lesie, bo od tego zgiełku, mieszają mi się wszystko wartości, pozostaje mi spustoszenie i wrzeszczenie i płacz. Ludzie się pchają w tramwajach, jest walka o wolne miejsca. To mogą być dla kogoś pierdoły, ale nie dla mojej wrażliwości. Czytałam gdzieś, że nieufność czyni człowieka bardziej podatnym na zranienie. Chciałabym dać tym postem nieco siły i odwagi do walki. Czasami lepiej nie wiedzieć i nie rozumieć. Moim marzeniem jest zamieszkanie na wsi, choćby i mieli obgadywać sąsiad do sąsiada, ale potrzebuję ciszy, a wkoło tylko jazgot. Złe życie to jak pochłanianie wszystkiego, ale wartości w tym żadnej. Jestem nadwrażliwa. Z wrażliwością jednak należy być ostrożnym, kiedy wrażliwość jest gnębiona, a każda sytuacja może złamać nam serce.
Mam dość tego gwarnego miasta, rywalizacji, czy ktoś ma buty z Pumy czy Adidasa. Bywa, że nasza wrażliwość czyni z nas lepszymi ludźmi. Ale wrażliwość to nie zatykanie uszu, żeby nie słyszeć, odpalić laptopa, żeby zagłuszyć wszystko, co nas doświadcza. To nie jest wrażliwość, tylko w czystej postaci egoizm.
Ja już nie chcę mieszkać w mieście, za dużo cierpienia.
Lubię się zatrzymać. Świat narzuca okropne tempo, by biec, tylko po co? Przecież wtedy tracimy z oczu to, co najcenniejsze. Dziękuję za to, że mieszkam na wsi, bo mogę się tu schronić i uciec od tego zabójczego tempa. Mogę przez chwilę nic nie robić i po prostu pooddychać.
OdpowiedzUsuńNa szczęście mam działkę i możliwość ucieczki od tego miejskiego burdelu, ale nie ukrywam troszkę się tam nudzę, ale wolę nudę niż takie miejskie i gorączkowe miasto. W mieście mnie wszystko drażni, tłoki na przystankach, wszędzie ludzie, którzy śpieszą nie wiem do czego
Usuń